Jak ukrywać biedę w show-bizie i udawać bogatego? 9 sprawdzonych patentów

8

Show-biznes to nieustanna gra pozorów, w którą dają się wciągać już nie tylko celebrytki, ale wszyscy, którzy z tym show-biznesem mają coś wspólnego czyli dziennikarze, znajomi znanych znajomych, czasami nawet osoby kompletnie postronne. Wszystkich jednak łączy jedno – chęć bycia na tym samym, bardzo wysokim pod względem finansowym, poziomie. Świat natomiast sprawiedliwy nie jest i o tej równości można bardzo często zapomnieć. Są natomiast sposoby na stworzenie iluzji, że my TEŻ jesteśmy bogaci i rozchwytywani.
 
Absolutną podstawą finansowej mistyfikacji jest przytakiwanie i udawanie, że rozumiemy skalę problemów naszego bogatego towarzystwa. Najlepiej kiwać głową (agresywne kiwanie = większe zrozumienie) i przerywać wstawkami w stylu „No chyba kurwa żartujesz?! Ale żenada, nie wiem jak dajesz radę”, gdy ktoś mówi, że zaproponowano mu prowadzenie programu za marne 10 tysięcy złotych za odcinek.
 

 
Kolejną z podstawowych zasad udawania bogatszego niż się jest, jest mimowolne wplatanie anegdot potwierdzających nasz wysoki status społeczny. I naprawdę, da się to zrobić przy każdej okazji. Ostatnio byłem na celebrycko napakowanej domówce Joanny Krupy i nagle zacząłem kaszleć. Choroba nie jest en vogue, więc żeby szybko wybrnąć ze spojrzeń, które sugerowały mi poziom biedy nie pozwalający nawet na zakup lekarstw, niemal wykrzyczałem: „Kurwa, no wiedziałem, że jak dzisiaj ten ekspedient w Vitkacu kichnął to mnie zarazi!”. Jest Vitkac, nie ma lipy. Nie dziękujcie.
 

 
Bywanie w drogich knajpach przy wątłej zawartości portfela to wyższa szkoła jazdy, szczególnie jeśli nawet woda, a raczej Voda, kosztuje 12 złotych za małą butelkę. Mnie prześladuje Warszawa Wschodnia z racji sąsiedztwa z Soho Factory, gdzie do tej pory odbywała się większa część branżowych imprez. I po pokazie, wiadomo – fajnie jest iść do Mateusza Gesslera coś przekąsić. Co jednak zrobić kiedy nie masz ochoty (bo nie masz pieniędzy) na np. miętusa duszonego w sosie rakowym za 78 złotych? Jest tylko jeden sprawdzony patent, ale tylko jeśli event odbywa się wieczorem. „Ja dziękuję, jestem na diecie i nie jem po 21, więc poproszę tylko wodę z cytryną…” – w ten sposób nie tylko wykręcisz się od płacenia kosmicznego rachunku, ale i zdobędziesz szacunek w oczach ludzi tą dietą. A jak ci się już w chuj poszczęści, za wodę też nie zapłacisz, bo ktoś powie „dobra, doliczę to do swojego, bo bez sensu dzielić rachunek na taką drobnicę”. Win-win!
 

 
Opowiadanie o swoich planach na przyszłość i wielkich projektach, które już za chwilę się wydarzą. Nie jesteśmy głupi, więc nie będziemy zdradzać szczegółów, ale „Dzieje się, szykuje się naprawdę sporo, szczególnie jeden taki projekt zapowiada się naprawdę fantastycznie, ale nie mogę nic więcej powiedzieć” – to zdanie podczas wywiadów słyszałem już wielokrotnie, a teraz, kiedy zostałem freelancerem, mogę z pełnym przekonaniem sam wypowiadać. Zapewniam tym samym swoich rozmówców, że u mnie wszystko świetnie, a interesy kręcą się jak za najlepszych lat.
 

 
Jednym z najważniejszych przymiotów bogaczek są drogie wakacje. Ciężko udawać, będąc w Małdytach, że jest się w Tajlandii, więc czasami, mówię to z bólem serca, trzeba naprawdę wyjechać na zagraniczny urlop np. na relatywnie tańsze Wyspy Kanaryjskie albo Maltę. To jednak nie koniec naszych zmagań. Będąc na miejscu należy z ogromną pieczołowitością sporządzić pamiątkowe fotografie, na których nasz jednogwiazdkowy hotel będzie wyglądał jak Hilton, a jedyny wolny skrawek piasku pozorował prywatną plażę. Nie jest to łatwe, ale z pomocą może przyjść książka Kasi Tusk, w której zdradza tajniki fotografii podbijających serca fanów na Instagramie. Tak, takie dzieło naprawdę powstało.
 

 
Pretendowanie do bycia bogatym może czasami się zemścić i w jego efekcie możemy trafić na ekskluzywne imprezy zamknięte, gdzie będą prawdziwie bogaci ludzie, a nie takie uzurpatorki jak my. Kilka tygodni temu byłem na urodzinach Dody i schody zaczęły się już na etapie prezentu. Co mogę kupić lasce, która ma w domu dziesięć kilogramów Cartierów, a jej buty są droższe od mojej całej rodziny? Słuchajcie, tutaj jest tylko jedno wyjście. Nie ma co nawet próbować udawać, że nas stać na coś fajnego i drogiego, musimy iść w jedyną broń ludzi biednych czyli poczucie humoru. Śmieszna książka, coś self-made zabawnego, najlepiej nawiązującego mocno do ostatnich wydarzeń z życia solenizantki, coś co sprawi, że się na chwilę uśmiechnie i będzie ciepło o nas myśleć wracając do domu… w nowych Louboutinach za 15 tysięcy, które dostała w prezencie od kogoś naprawdę bogatego. Z tym nie wygramy.
 

 
Na pewno jakąś dziwaczną formą potwierdzenia swojej przynależności do elit jest pozowanie na ściance i to nawet jeśli jesteś nikim. Wbrew pozorom, magiczny świat ścianek nie jest jakąś odległą krainą, bo może na nią wejść absolutnie każdy. Czy każdemu zrobią na niej zdjęcie? Tutaj już sytuacja nieco się komplikuje, ale wystarczy zagadać ze znajomym fotografem, który wykona taką pamiątkową fotografię i być może z rozpędu wrzuci ją nawet na serwery agencji. Wprawdzie nie mamy co liczyć na podpis z imienia i nazwiska, bo, przypominam, jesteśmy nikim, ale jak się wrzuci takie pozowanko na Insta to fejm dojebany na plusie o jakieś 100 punktów. Jest to jednak równie żenujące, więc trochę ruletka, ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. A już na pewno nie ty biedaku.
 

 
Nie ma wątpliwości, że w dobrym (i drogim) guście nie jest poruszanie się komunikacją miejską i na wszelkiego typu medialne eventy czy spotkania dobrze jest podjechać autem. Jeśli nie swoim, to przynajmniej taksówką lub Uberem. Spora część imprez odbywa się na zadupiach, do których dojazd to wydatek kilkudziesięciu złotych, a jak już ustaliliśmy, nie stać nas na takie frykasy i co teraz? Jest jeden sprawdzony patent, z którego korzystam za każdym razem, szczególnie teraz, gdy nie pracuję w korpo i karty taksówkowe na koszt firmy to już melodia przeszłości. Mając lokalizację eventu sprawdzasz jak najbliżej możesz tam podjechać komunikacją, najczęściej metrem. Potem zamawiasz Ubera za 11 złotych i tryumfalnie podjeżdżasz pod czerwony dywan i zmęczony tą długą i kosztowną trasą patrzysz z politowaniem na plebejuszy, którzy widać, że idą piechotą. Voila!
 

Kwestia drogiego ubioru jest chyba najtrudniejsza, bo są na salonach ludzie, którzy już na węch wyczują, czy twoja Chanelka jest oryginalna. Pozostaje więc najpopularniejsza, nawet wśród celebrytów, opcja wypożyczania, choć i tutaj jest pewna hierarchia. Wiadomo, każdy głupi wypożyczy z sieciówki albo kupi i potem odda – numer stary jak świat. Czasami jednak fajnie byłoby zaświecić czymś droższym. Można ukraść bogatszej koleżance albo wybłagać jakiś gift od projektanta i potem chodzić w bluzie La Manii na wszystkie możliwe imprezy. Oczywiście, zapach po takim eventowym maratonie może być już aż nazbyt Mind Blow, ale chuj z tym – liczy się logo na pół rękawa. Dla fanów metod chałupniczych i wymagających riserczu pozostaje wyszukiwanie sieciówkowych perełek, które do złudzenia przypominają projekty najznamienitszych projektantów. Moja bluza z Zary ze złotymi naszywkami z powodzeniem udawała na jednym z eventów Dolce & Gabbana. Da się!

8 KOMENTARZE

  1. Jestem tu pierwszy raz i przypadkiem, ale aż się musiałem wpisać – SUPER TEKST.
    Brawo za poczucie humoru i zdolność do autoironii,
    przy czym za szczerość, która zwłaszcza w tym świecie pozorów ma swoją szczerozłotą wartość
    To powoduje, że nabiera się do ciebie zaufania i chce się wracać, by usłyszeć od ciebie inne opinie.
    KEEP GOING

  2. Miało być niby z dystansem, ale to jednak jest bardzo żałosne. Bo samo myślenie o tym świadczy już o głęboko osadzonym kompleksie. Kompensacja nie rozwiązuje problemu, nawet jeśli jest pod płaszczykiem ironii, sarkazmu czy poczucia humoru. Wioski z dziewczyny nie wyrwiesz – wiadomo.

    Komentarz będzie poddany moderacji. I chuj! Ważne, że go przeczytasz. Nie, nie jesteś fajny. Ktoś Ci to wmówił, być może ten z lustra.

    • Ja tu nie widzę prób „rozwiązania problemu” tylko pełną humoru fascynację zjawiskami showbiznesu. Skoro czytasz to znaczy że też cię ten temat kręci, więc nie ryb chłopakowi chałupniczego psychoanalizy tylko zaakceptuj że sławni i bogaci są zabawni 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here