Moja platoniczna relacja z Małgorzatą Rozenek była do tej pory słodko-gorzka. Start mieliśmy udany, bo jeszcze za czasów mojej pracy w AfterParty.pl, Perfekcyjna udzieliła mi pamiętnego wywiadu, w którym po raz pierwszy publicznie powiedziała o Radku Majdanie. To był hicior, a zazdrosne spojrzenia koleżanek z kolorówek, które błagały ją od miesięcy, żeby chociaż wypowiedziała imię ukochanego, były dla mnie najlepszą nagrodą. Potem, wobec kolejnych wyborów zawodowych Rozenek, mój entuzjazm wobec jej osoby nieco opadł, co zresztą dało o sobie znać całkiem niedawno, gdy z niedowierzaniem podziwiałem jej występ w popularnej śniadaniówce. Więcej o tej niefortunnej wizycie pisałem tutaj.
Sytuacji nie poprawiał fakt (sic!), że przyszła pani Majdan procesowała się z moim obecnym pracodawcą czyli Faktem właśnie. Poszło o jakieś niewinne sprośności sprzed lat, ale to i tak już historia. I właśnie dlatego byłem mocno zdziwiony, gdy dostałem zaproszenie na wywiad z Małgorzatą na planie jej nowego programu „Projekt Lady”. Upewniłem się tylko, czy aby na pewno gwiazda będzie chciała porozmawiać i nie jest to pomyłka. Okazało się, że nie! No, Gośka, już masz plusa. Szanuję taką postawę, bo możemy się czasami nie lubić i podgryzać, ale przecież obie strony nie mogą bez siebie funkcjonować na dłuższą metę, więc nie ma się co obrażać. A tabloidowe szuje przyjazny gest zapamiętają i docenią!
Spotkanie z lady Rozenek odbyło się w malowniczym dworku w Radziejowicach. To właśnie tam gospodyni programu i uczestniczki spędziły ostatnie dwa miesiące. Gwoli wyjaśnienia – „Projekt Lady” to adaptacja brytyjskiego formatu „Damą Być”. Formuła jest prosta: producenci drogą castingu wyłaniają kilkanaście szalonych i niepokornych imprezowiczek, które przed kamerami mają nauczyć się dobrych manier i generalnie wyjść na ludzi. Nie mogę za wiele zdradzać, bo podpisałem jakieś groźne kwity, że będę trzymał mordę na kłódkę do stycznia, ale powiem wam w sekrecie, że casting to im się udał. Niektóre uczestniczki to mega szalone dupy, więc będzie wesoło. Sam chyba zgłoszę się do kolejnej edycji, bo jak trochę opowiedziały mi o swoim dotychczasowym życiu to pomyślałem, że w sumie to dorzucić od biedy jakąś ściankę, okazjonalne towarzystwo celebrytek, darmowe alko i w sumie to żyjemy podobnie. He he.
Ale przejdźmy do dania głównego czyli Perfekcyjnej. Pierwsze co rzucało się w oczy to wysmakowana stylizacja. Taką Gośkę lubię. Elegancka, nieprzesadzona i – co ostatnio było rzadkim widokiem – szczerze uśmiechnięta. Nie jestem Małgorzatą Ohme, nie wiem co trapiło Rozenek na przestrzeni tego roku, ale oglądając niektóre jej wywiady nie dało się nie zauważyć, że humor nie bardzo dopisywał i bywała wręcz opryskliwa. Wnioskuję, że powrót do pracy zdziałał cuda. Było to też słychać w trakcie samej rozmowy. Perfekcyjna z entuzjazmem opowiadała o nowym wyzwaniu, a poza kamerą uraczyła mnie kilkoma naprawdę zabawnymi anegdotami z planu. Co więcej, może dałem się nabrać, ale naprawdę biła z niej niekłamana frajda i nawet jakieś przejęcie, gdy mówiła o losach bohaterek swojego programu. I to może być największą siłą tego programu, bo jest duża szansa, że widzowie znów Rozenek uwierzą. I zaufają, tak jak zrobili to kilka lat temu, gdy debiutowała z „Perfekcyjną Panią Domu”. Na moje piękne czarne oko, teraz ma doskonałe warunki, aby ten sukces powtórzyć.
Sam jeszcze kilka miesięcy temu stawiałem na niej krzyżyk, ale przecież my, i mówię to jednocześnie jako przedstawiciel mediów i publiczności, lubimy takie historie. Wprowadzić kogoś na szczyt, by potem z przejęciem patrzeć, jak powinęła mu się noga. W przypadku Rozenek była to dość bolesna wywrotka w obskurnych polskich hotelach, ale teraz ma szanse i warunki, aby się zrehabilitować. I tego jej życzę! Może jestem tani w obsłudze i jedna miła rozmowa wystarczyła, żeby mnie przekupić, ale co tam. W końcu jeśli Małgosia znów będzie miała hitowy program w ramówce, a potem jeszcze stanie na ślubnym kobiercu z Majdanisem, to ja też będę szczęśliwy, bo będzie o czym pisać. Trzymam kciuki!
Czekam z niecierpliwością na ten format. Mam nadzieję, że PPD lepiej poradzi sobie tutaj, niż z hotelami.